Stelmet rozpoczął mecz od szybkiego 5-0. Śląsk swoje pierwsze punkty zdobył dopiero w 3 minucie meczu. Jedna dwie minuty później było już 9-8 dla gości. Następnie jedni i drudzy zaczęli dosłownie strzelać za trzy, trwała walka kosz za kosz. Quinton Hosley po siedmiu minutach miał już 9 oczek i był najskuteczniejszym zawodnikiem miejscowych. Pod koniec kwarty Stelmet odskoczył na 21-16, potem szybkie 4-0 Śląska, po którym trener Filipowski poprosił o czas i ostatecznie pierwsze rozdanie meczu zakończyło się wynikiem 23-20 na korzyść gospodarzy.
Na początku drugiej kwarty goście atakowali rzutami za trzy, za to Stelmet co chwilę stawał na linii rzutów wolnych. Po 14 minutach meczu po trójce Dłoniaka WKS wyszedł na prowadzenie ale tylko na 10 sekund, chwilę po tym Chevon Troutman przywrócił prowadzenie miejscowym 29-28, a akcje później dołożył jeszcze trzy punkty. Był to moment w którym gospodarze serią 8-0 odskoczyli przyjezdnym, jednak nie na długo. Na trzy minuty przed końcem II kwarty Śląsk poprawił swój stan posiadania i było tylko 38-35 dla Stelmetu. Gospodarze w pierwszej połowie byli o trzy do czterech koszy przed przyjezdnymi jednak na tym etapie spotkania nie mogli jeszcze bezpiecznie kontrolować przebiegu meczu. 48-39 z takim dorobkiem miejscowi schodzili do szatni.
Trzecia kwarta, zwłaszcza jej pierwsze minuty to utrzymywanie stanu posiadani przez Stelmet, jednak czym dalej tym bardziej gospodarze powiększali przewagę, a po dwóch akcjach w których uczestniczył Hosley hala CRS oszalała, na tablicy było już 57-43 dla gospodarzy. Pod koniec tej kwarty, Stelmet stracił koncentrację, kilka strat i błędów pozwoliło gościom zniwelować straty do 6 punktów, trener Filipovski od razu zareagował i poprosił o czas. Po wznowieniu gry Stelmet dalej nie potrafił znaleźć recepty na rozpędzających się zawodników WKS.
Czwartą kwartę nasi rozpoczynali wynikiem 57-55 na swoja korzyść. Jedna po 50 sekundach prowadzili już goście 61-57 po dwóch celnych akcjach za trzy. Śląsk miał wtedy na koncie serie 12-0. I wtedy stał się prawdziwy cud, gospodarze w półtorej minuty zanotowali serie 10-0 po której wrócili na prowadzenie 67-64 i trener gości ratował się czasem na żądanie. Quinton Hosley uzbierał już wtedy 23 punkty. Czas biegł nieubłaganie szybko, a mecz był na styku. Kosz za kosz aż do 38 minuty, w której Stelmet zdołał wypracować 8 oczek przewagi. Gospodarze ostatecznie wygrali, a MVP meczu został Quinton Hosley z 27 punktami.
Stelmet Zielona Góra – Śląsk Wrocław 80-70 (23-20, 25-19, 9-16, 23-15)
Stelmet: Quinton Hosley 27, 6 przechwytów, 5 asyst, Adam Hrycaniuk 10, Przemek Zamojski 9, 5 zbiórek, Łukasz Koszarek 8, 7 asyst, Russell Robinson 8, Chevon Troutman 7, 6 zbiórek, Aaron Cel 5, 7 zbiórek, Jure Lalic 4, Kamil Chanas 2.
Śląsk: Jakub Dłoniak 16, Roderick Trice 14, 7 zbiórek, Michał Gabiński 10, Denis Ikovlev 8, Lawrence Kinnard 6, 5 zbiórek, Aleksandar Mladenovic 6, Łukasz Wiśniewski 5, 6 asyst, Robert Tomaszek 3, Vuk Radivojevic 2, Robert Skibniewski 0.
Autor: Łukasz Ostrowski