FILM:

Wielka miłość – Mała Moskwa

Ta produkcja to dawno nie widziany w polskim kinie melodramat. Wielu krytyków uznało obraz nieco przedwcześnie za kiepski. Tymczasem jury gdyńskiego festiwalu zaskoczyło wszystkich, stawiając na „Małą Moskwę”. Okazało się, że widownia może cieszyć się i wzruszać także na melodramatach. Warunek taki sam jak dla wszystkich filmów – muszą być dobre.

Film Krzystka to wzruszająca opowieść pełna namiętności i zakazanej miłości. Akcja rozgrywa się równolegle w 1967 roku i w latach 90. w Legnicy. W czasach PRL-u miasto służyło Rosjanom za największy garnizon wojsk w Polsce. A połowę liczby mieszkańców stanowili Rosjanie, stąd używana powszechnie nazwa – mała Moskwa.

Jest rok 1967. Pilot i niedoszły kosmonauta Jura, wraz z żoną Wierą zostaje przeniesiony do Legnicy. Podczas uroczystości 50. rocznicy zwycięstwa rewolucji październikowej Wiera poznaje polskiego oficera Michała Janickiego. Jak się później okazuje, młoda kobieta ma brać lekcje śpiewu u wojskowego, który ma też zdolności muzyczne. Między dwojgiem wybucha spontaniczna i niechciana namiętność. Ukrywana w tajemnicy miłość w końcu wychodzi na jaw i zmienia ich dotychczasowe życie, prowadząc do tragedii. Wydarzenia te widzimy oczyma Rosjan – Wiery i jej męża Jury, który w raz z córką wspomina wydarzenia lat 60.

Twórcy filmu udowadniają, że melodramat nie musi nudzić i spodoba się nie tylko wielbicielom harlequinów. Pomysłowy scenariusz i ciekawa fabuła to elementy, które pozwalają nam na ciepły odbiór obrazu. Nawet tak „uczulony” na tego typu obrazy miłośnik filmów jak ja w kinie czuł się wyśmienicie – zafascynowany i wzruszony.

Pod adresem twórców powinny powędrować też słowa uznania za dobrze, szczegółowo dobraną scenografię. Wszystkie wojskowe pojazdy, mundury czy wyposażenie wnętrz rodem z PRL świetnie oddają klimat tamtych lat. Niejednemu bardziej zaawansowanemu wiekowo(niż ja) widzowi zakręci się łezka w oku, może nie z tęsknoty, ale pod wpływem wspomnień na pewno.

Zachwycają także sami aktorzy. Oczywiście duet Swietłany Hodczenkowej i Lesława Żurka wypada rewelacyjnie. Ona piękna anielską urodą i z anielskim głosem, on przystojny, uwodzicielski i bardzo męski – idealne melodramatyczne połączenie.

Klimat lat 60. potęgują miłe dla ucha utwory muzyczne. Usłyszymy wiele świetnych piosenek sprzed kilku dekad, których teksty oczarują, a niecodzienne wykonanie Hodczenkowej zachwyci.

„Mała Moskwa” to film, który koniecznie trzeba zobaczyć, bo nie jest to zwykłe „love story” jakich w kinach pełno. Mając więc do wyboru amerykańską komedię romantyczną lub polską produkcję bez wątpienia wybrałbym tę drugą. Zbyt długo czekaliśmy na taki film, by teraz go przegapić.

Film do obejrzenia w kinie Cinema City  –

Autor: wiadomosci24.pl / Marek Szymaniak

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00