Telefon od mojej mamy. "Chciałam dziś skorzystać z bankomatu i w połowie procesu wyskoczyła mi propozycja doładowania mojego konta w telefonie. Jedyną opcją było ‘naciśnij klawisz’, ale dlaczego miałabym go nacisnąć, skoro chciałam tylko wyjąć moje pieniądze z mojego konta. Przerwałam proces, bo wydało mi się to podejrzane i poprosiłam pracowniczkę banku, żeby to ze mną obejrzała. Gdy przeszłyśmy do punktu procesu, w którym wyskoczyła reklama, pracowniczka powiedziała, że muszę po prostu nacisnąć klawisz i będę mogła spokojnie wyjąć moje pieniądze. Co mam jednak zrobić, żeby nie przyciskać żadnego klawisza? Co zrobić, jeżeli ja żadnej reklamy widzieć nie chcę?"
Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że mój narzeczony, który przeniósł się tu z USA, przesadza mówiąc o tym, że ilość spamu jest w naszym kraju nieporównywalnie większa niż ta u nich. Dziś się z nim zgadzam.
Wstaję rano i idę po zakupy. Pierwszą rzeczą, jaką widzę po otwarciu moich drzwi wejściowych, jest zawieszona na klamce ulotka nowej pizzerii, budki z kebabem, itd. Schodząc po schodach z 4. piętra widzę ulotki na drzwiach i wycieraczkach moich sąsiadów oraz, dla lepszego przekazu jak się domyślam, porozrzucane przypadkowo na schodach. Podobno w Stanach firma, która dopuściłaby się takiego zaśmiecania, zostaje ukarana wysoką grzywną, w Polsce jednak taka praktyka uchodzi bezkarnie.
Po zejściu na dół otwieram moją skrzynkę i znajduję tam kolejną ulotkę, tym razem promującą szkołę, ubezpieczenie, kredyt. Dorzucam do tego gazetkę z najniższymi cenami w mieście, na którą jest specjalna skrzynka przed wejściem do mojego bloku i mam materiały na lekturę przy porannej kawie.
Około południa wybieram się do centrum, żeby załatwić kilka spraw. W drodze (0,5 minuty) do tramwaju dwóch ulotkowiczów, ubranych w rzucające się w oczy uniformy, próbuje wcisnąć mi ulotkę jakiegoś kredytu, którego oczywiście nie potrzebuję. Czekając na tramwaj widzę dwa ruchome banery po prawej i lewej: "Może nowa będzie miała lepsze kształty" – mówi napis na białym tle, po którym pojawia się reklama nowego modelu samochodu. Cóż, nasi specjaliści od reklamy znają bardzo wyrafinowane drogi perswazji… Po chwili podjeżdża mój kolorowy tramwaj, na którym piękna twarz modelki promuje nowy lakier do włosów. Ta twarz jest mi już tak bliska, że czuję, jakbyśmy się znały od wieków. Siedzę w tramwaju i oglądam kolejne kolorowe banery, które oblepiają tablice i słupy wzdłuż Królewskiej. Jest ich tak wiele, że nie wiadomo już na czym zawiesić wzrok.
Centrum, 500 m dzieli mnie od punktu docelowego, liczę ulotkowiczów – 1… 2… 3… doliczyłam do 5 plus 4 ankieterów, którzy chcą zabrać tylko odrobinę czasu, żeby poinformować mnie o czymś kluczowym dla mojej egzystencji. W drodze powrotnej staram się omijać wszystkich SPAM-owiczów najlepiej jak mogę.
Hmm… Może ugotuję dziś coś nowego? Zaglądam do internetu i szukam przepisów. Mój laptop się chyba przegrzewa, więc pytam narzeczonego, co się dzieje. Mam otwartą tylko jedną stronę i żadnych programów… "Ściągnij Flash Block" – mówi – "bo reklamy na tej stronie angażują cały twój procesor". Procesor? Reklamy? Przecież to tylko jedna strona. Zainstalowałam, procesor działa cichutko. Uff…
Wieczorem idziemy na spacer nad Wisłę. Jest przyjemnie, idziemy bulwarem i nikt nas nie zaczepia. Dla odmiany nie ma ulotek, banerów, itd. Są tylko ludzie na rowerach, rolkach, spacerowicze. Tu nie ma spamu, chyba nikt jeszcze nie wpadł na to, że to dobre miejsce na reklamę. Parki też są dosyć bezpieczne, więc tam też możemy pójść spokojnie.
SPAM w Polsce przeraża. Co się dzieje z prawem, które na to pozwala? Reklama sięga coraz dalej, kradnąc po mału naszą prywatność, nie dając nam możliwości wyboru. Dlaczego w Stanach za spamowanie czyjejś skrzynki e-mail grożą dwa lata więzienia, a w Polsce dozwolone jest spamowanie każdego skrawka prywatności, bez żadnych konsekwencji? Wreszcie, jaki jest sens reklam, którymi ludzie są zmęczeni i zirytowani? Czy nie ma lepszych, subtelniejszych metod reklamowania produktu niż wciskanie ludziom 5 ulotek w ciągu 10 minut spaceru ulicą? Czy reklamy na ulicach zachowują jeszcze jakiekolwiek normy moralności? Czas coś z tym zrobić, jeżeli mamy naprawdę doganiać normy europejskie… Autor: PrettyGirl / www.interia360.pl