Już po pierwszym przesłuchaniu albumu, w głowie pojawia się obraz mniej poetyckiego niż poprzednio Racy i jeszcze bardziej ‘braggowego’ niż zazwyczaj PeeRZeta. Łączy ich wspólna tematyka utworów i poniekąd chemia.
Raca nie zastanawia się już czy "ziemia jałowa chce zabić", a PeeRZet’w centrum uwagi nie stawia "ludzi żyjących na krawędzi, tuż koło mnie". Na albumie nie ma miejsca na typowe dla jesiennej pory życiowe rozkminki. Ich miejsce zajmuje zajawkowa nawijka, spora garść panczy i odpowiedź na pytanie "co tam u was słychać"?
Teksty Peerzeta są łatwo przyswajalne, chociaż od słowa banał dzieli je bardzo wiele. Reprezentant Krakowa dysponuje niesamowitą barwą głosu i dykcją. Jego technika składania wersów i elastyczność w opisywaniu sytuacji zaskakuje za każdym razem. Dzięki tym umiejętnościom Peerzet daje nam teksty, które można zrozumieć zaraz po odsłuchaniu utworu. Bez konieczności podejmowania wielodniowej i wnikliwej analizy metafor.
Od Racy na płycie promieniuje zajawka. Bez problemu da się odczuć, że to właśnie on jest motorem napędowym i sternikiem premierowego projektu.
Godna uwagi jest warstwa muzyczna nowego albumu. Vis a Vis zostało wyprodukowane przez stosunkowo sporą grupę ośmiu producentów. Mimo tak dużej ilości bitmejkerów, album utrzymany jest w spójnej koncepcji. Swoim brzmieniem, na tle reszty wyróżniają się jedynie bity DonDe’go. Reprezentanta Zielonej Góry należy pochwalić za nadanie albumowi nutki nieco bardziej nowoczesnego (choć nadal dalekiego od chłamu) brzmienia utworów. Jedynka za niewiedze wędruje natomiast do Żuka i Marcusa, którzy w utworze "Gdyby" w odtwórczy sposób wykorzystali sampel z utworu Dilated Peoples – "Love And War" produkcji Evidence’a. Powielanie sampli i powtarzanie patentów nie jest w hip-hopie rzeczą ani odkrywczą, ani godną pochwały.
Wokale Racy to jedna z niewielu rzeczy do których można mieć obiekcje mówiąc o nowym albumie. Jego barwa głosu w przypadku zwrotek nie jest irytująca, jednak męczy gdy w grę wchodzą refreny. Mowa tu głównie o utworach "Mamy Gościa" i "Mój Czas Moje Miejsce".
Sumując – Vis A Vis można przyrównać do boiska piłkarskiego na którym po dobrych dośrodkowaniach Racy celne gole strzela PeeRZet. Dwójce zawodników kibicują dynamiczne bity, a wejściówka na mecz nie jest zbyt droga.
Efekt? Ocena 4-/6 i otwarta droga do miana jednego z najlepszych nielegali Anno Domini 2009.
Autor: Paweł Mytlewski